Przychodzi ledwo żywy grabarz do domu. Żona go pyta: – Stefanku, ile dzisiaj miałeś pogrzebów? – Jeden, Irenko. Ale to był pogrzeb urzędnika z ZUS i jak wkładaliśmy trumnę do grobu, to rozległy się takie brawa, że cały pogrzeb musieliśmy 7 razy bisować.